Dzisiaj jemy razem śniadanie. Bardzo rzadko się to zdarza, a obaj bardzo lubimy. Człowiek jeszcze taki trzepnięty i nieustawiony po nocy, a tu tyle zadań porannych … i wtedy sprawdza się rutyna – ona prowadzi nas punkt po punkcie przez wszystkie trudne wybory poranka i daje jakąś taką pewność siebie, że w tak niemożliwym momencie dnia, kiedy wewnątrz głowy mamy jeszcze siano ze stodoły, która nam się śniła … potrafimy stworzyć coś tak niesamowitego, jak na przykład jajecznicę … No, ja nie miałem tyle polotu – dwie kromki z masłem i dżemem „tym, co zwykle”. I jogurt.
Zwykle, gdy już siądę z Młodym i zacznę go karmić, to pomiędzy drugim, a piątym kęsem napatoczy się natrętna myśl, że jeszcze czegoś brakuje … Sprawdzam według listy: kubek z wodą jest, chusteczki mamy … KAWA ! No to truchtem do kuchni nastawić czajnik i zasypać kubek. I nie odwrotnie – bo i tak się zdarzało. Potem truchtem spowrotem: „no jedz Dziubek …”. Dziubek bierze gryza i chwilę przeżuwa, a ja opowiadam mu co mi się śniło i gdy obaj stoimy w otwartych drzwiach stodoły, a nasze długie cienie wchodzą do niej w blasku zachodzącego słońca – woda w czajniku osiąga temperaturę wrzenia. Ja wyskakuję na sekundę zalać kawę i wracam z nią biegiem na miejsce, a młody już woła o ciąg dalszy. Robię mu wykład na temat obopólnych korzyści płynących z mojego kubka porannej kawy … że kofeina, mózg, lokomotywa, para na tłoki, pędzi, a bez, flak, wisi i majta na wietrze, i co ?, nic nie rozumie – nie umie … Ekspresja ciała sięga zenitu – czarny pas w jodze …
Mógłbym mu o synapsach, impulsach, blokowaniu receptorów adenozyny, ale to ciężko pokazać. Mógłbym o wpływie ogólnego pobudzenia organizmu na funkcje życiowe sterowane emocjami i uwarunkowane misiami, pośród których wyróżniamy dwa podstawowe gatunki: „Chcemisie” i „Niechcemisie”, przy czym trudno je pomylić, bo wyglądają dokładnie odwrotnie.
Czytała Krystyna Czubówna…
No jak wytłumaczyć coś tak skomplikowanego komuś tak prostomyślącemu ? Czasem zazdroszczę młodemu tej prostoty rzeczywistości. Steruje otoczeniem za pomocą kilku komend. Kilka dodatkowych zna rodzina i przyjaciele. Wyprowadza krótkie, nieskomplikowane komentarze, gdy coś nie mieści się w jego tolerancji. A w efekcie rechocze przez 10%, jest uśmiechnięty 20%, zajmuje się sobą 30% czasu – resztę śpi, albo mamy problem …
Ja mam problem 60% czasu, jestem uśmiechnięty 3%, rechoczę … (pomińmy), śpię, gdy mogę, a zajmuję się sobą w wannie, albo rano – gdy zająć się sobą muszę, żeby cokolwiek móc. Często w międzyczasie pracuję.
Więc z bilansu wynika, że Dziubek jest szczęśliwszy ode mnie. Co znaczy, że żyje skuteczniej – że ja: świadomie i dobrowolnie pracując, ucząc się, rozwijając w różnych kierunkach, jestem mniej efektywny od dziecka, którego życie bazuje na kilkunastu sygnałach. Ten prosty, nierozproszony umysł osiąga podstawowy cel w życiu każdego człowieka, jakim jest szczęście łatwiej i na wyższym poziomie. Jak Kubuś Puchatek.
***
Zatem wchodzimy razem do stodoły, zachodzące słońce wyraźnie obrysowuje nasze długie cienie, słoma piętrzy się pod ścianami aż po sufit. Pręgi światła spomiędzy desek nadają złotobrązowego blasku emanującego słomiastymi świetlówkami. Krowa zamuczała na pastwisku na wieczorne dojenie.
Jesteśmy już wewnątrz i zaczynamy buszować. Ty jesteś sensorykiem, więc wbijasz się głęboko na swoim poziomie, a ja z perspektywy 164 cm – bo na takiej wysokości mam oczy, gdy stoję zgarbiony – obserwuję. Gram na zwłokę – a nuż się sama wychyli, zniecierpliwiona, że nikt jej nie szuka. Odpuszczam w momencie, gdy wyprzedzasz mnie o łeb i pół tułowia. Nawet laserowym wzrokiem Supermana nie wnikam tyle źdźbeł wgłąb, więc przechodzę na sterowanie ręczne. Jeszcze kilka wątpliwości dotyczących lokalizacji, bo pod przeciwległą ścianą wygląda prawdopodobniej, a najłatwiej zgubić igłę przy drzwiach, bo nie wiadomo, czy gubiciel wszedł do środka i spał w stodole, a przecież ktoś musiał ją wcześniej zgubić, żebyśmy teraz mogli ją znaleźć. A jeśli spał na słomie, to trzeba rozejrzeć się za wygniecionym miejscem na górze. Gdzieś widziałem drabinę … Z zamyślenia wyrywa mnie Twój krzyk – znalazłeś igłę. Wtedy się obudziłem …